Franz Zorn: Na spełnianie się i realizowanie pasji nigdy nie jest za późno
21 lutego, 2024Wiadomości / Sport / Zapowiedzi wydarzeń
Franz Zorn udzielił wywiadu przed Texom European Individual Ice Speedway Championship w Sanoku.
Franz Zorn: Oczywiście, że przyjadę do Sanoka, by powalczyć o końcowy triumf. Ale z taką myślą przybędzie tu każdy z moich rywali i wiem, że czeka mnie trudna walka. Niemniej zawsze stawiam sobie wysokie cele, a takim jest obrona tytułu.
Angelika Nowicka: Jak bardzo popularny jest Ice Speedway w Austrii? Gdybyś mógł zestawić jego popularność z jakimkolwiek innym sportem.
Sam sport jest bardzo popularny, zwłaszcza w regionie, w którym mieszkam. Są tu góry i kapitalne warunki sprzyjające organizowaniu i uprawianiu sportów zimowych. Mieszkam w Saalfelden, a to niecałe 50 kilometrów od Inzell w Niemczech, gdzie jest piękne kryte sztuczne lodowisko, bardzo znane w świecie Ice Speedwaya. Co do popularności, trudno to porównać z innymi dyscyplinami. Oczywiście numerem jeden jest w Austrii narciarstwo alpejskie. Ja jednak nieskromnie powiem, że w kraju jestem osobą bardzo rozpoznawalną. Stąd stawiałbym nasz sport wysoko w hierarchii, biorąc wspomniany aspekt jako punkt wyjścia.
Było o sporcie, teraz może słów kilka o tobie. Pamiętasz czas, kiedy zacząłeś być popularny?
Był to rok 2000, gdy otarłem się o Mistrzostwo Świata. Przegrałem je tak naprawdę różnicą jednego punktu. Aż tu pewnego dnia odebrałem telefon z Red Bulla i wtedy w dużej mierze dotarło do mnie, że ktoś dostrzega moje rezultaty. W tamtym czasie Red Bull kochał mocne, oparte na wysokiej adrenalinie sporty, a żużel na lodzie właśnie taki jest. Nieprzewidywalny i spektakularny.
W zeszłym roku mogliśmy oglądać Cię przy projekcie z Maxem Verstappenem i bolidem F1, w tym roku wziął w nim udział były zawodnik Moto GP i motocykl tej serii. Powiesz coś więcej o własnych wrażeniach?
FAT Ice Race, bo tak nazywa się ta impreza, odbyła się jakieś 10 kilometrów od mojego domu. Wypadła rewelacyjnie, a komplet publiczności bawił się świetnie. Przyjechał Dani Pedrosa, który na motocyklu KTM RC 16, z kolcami na oponach, jeździł po lodzie. Niestety tego dnia było bardzo ciepło. Stąd ja miałem duże problemy, żeby utrzymać się na moich cienkich oponach na rozpuszczonym już lodzie i śniegu. Stąd może nie udało się w pełni pościgać, ale Dani na pewno miał dużą radość. Mieliśmy wcześniej małe próby. Dałem mu kilka wskazówek, jak poruszać się na tego rodzaju oponach, ale on szybko wypracował swój własny styl i był w tym znakomity.
Na zdjęciach zauważyłam, że byli tam również przedstawiciele Formuły 1, np. Mark Webber, który jest dużym fanem speedwaya. Tobie bliżej jest do Moto GP jednak czy Formuły 1?
Jestem zdecydowanie bliżej Moto GP. W sezonie letnim oczywiście bywam na Grand Prix Austrii na Red Bull Ring, czy Misano w San Marino. Poza tym znam wielu zawodników od samego ich początku kariery takich jak Jack Miller czy Jorge Martin. Zawsze jednak, kiedy spotykamy się w paddocku, oni mówią mi, że nie są w stanie nawet oglądać tego sportu, który ja uprawiam. I to co ja robię jest dla nich wręcz niewyobrażalne.
To co twoim zdaniem ice speedway ma w sobie takiego niewyobrażalnego?
To bardzo indywidualny sport. Jest bardzo techniczny i bardzo drogi, nie tylko jeśli chodzi o silniki i cały sprzęt, ale nawet o możliwości trenowania. Żeby przygotować się do sezonu trzeba jechać na północ, zazwyczaj do Szwecji, gdzie mam 2600 kilometrów. Jedna taka podróż to około 800-900 euro. Ale tam mamy bardzo dobrą bazę treningową, chociaż w tym roku mieliśmy dużego pecha. Bardzo wcześnie spadł śnieg i pokrył jeziora, co nie dało możliwości trenowania na zamarzniętej tafli. Jednak organizator przygotował dla nas stadion i odbyliśmy jazdy próbne. Poza tym wziąłem udział w zawodach szwedzkiej Superligi, co też było dla mnie dobrym przetarciem. To jednak zdarzyło się już jakiś czas temu. Od czterech tygodni sporo czasu spędzamy w warsztacie i przygotowujemy motocykle pod imprezę w Sanoku.
Jeździsz już wiele lat. Jakie widzisz największe różnice pomiędzy tym jak ten sport wyglądał, kiedy zaczynałeś i jak wygląda on dziś?
Sam sport niewiele się zmienia. Jest w nim zawsze jedna i ta sama zasada, jeśli chcesz być najlepszy, musisz wygrywać. Z taką myślą startowałem w roku 2000, kiedy zdobyłem tytuł Wicemistrza Świata, identycznie było w 2008 roku, kiedy zdobyłem tytuł Mistrza Europy i taką samą myśl mam odnośnie roku 2023, kiedy po raz kolejny zostałem najlepszy na Starym Kontynencie. Poza tym największą różnicę widzę w prędkości motocykli. Z biegiem czasu mamy coraz lepszą technologię, która pozwala być coraz szybszym.
Myślisz czasem o przeszłości? Gdybyś mógł cofnąć czas zmieniłbyś coś?
Nic bym nie zmienił, robiłbym to samo co dotychczas. Ice speedway to niesamowity sport. Ta adrenalina, skala ryzyka i wysoka prędkość - na nic bym tego nie zamienił. Poza tym na nic nie jest za późno. Co roku biorę udział w zawodach upamiętniającym Ruperta Hollausa, legendarnego austriackiego zawodnika, gdzie ścigam się na moim szosowym motocyklu marki Yamaha. I to z całkiem dobrymi wynikami. Na spełnianie się i realizowanie pasji nigdy nie jest za późno.
To w takim razie zapytam Cię o przyszłość. Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Przepraszam, ale nie mogę odpowiedzieć ci na to pytanie. Zwyczajnie nie znam na nie odpowiedzi. Nie wiem co będzie jutro, za miesiąc, a co dopiero za 5 lat. Mam jednak nadzieję, że nadal będę żył i cieszył się zdrowiem. Poza tym zawsze myślę o najbliższej przyszłości i sportowych celach. Chcę obronić tytuł Mistrza Europy w Sanoku i na tym skupiam całą swoją energię.
Angelika Nowicka: Jak bardzo popularny jest Ice Speedway w Austrii? Gdybyś mógł zestawić jego popularność z jakimkolwiek innym sportem.
Sam sport jest bardzo popularny, zwłaszcza w regionie, w którym mieszkam. Są tu góry i kapitalne warunki sprzyjające organizowaniu i uprawianiu sportów zimowych. Mieszkam w Saalfelden, a to niecałe 50 kilometrów od Inzell w Niemczech, gdzie jest piękne kryte sztuczne lodowisko, bardzo znane w świecie Ice Speedwaya. Co do popularności, trudno to porównać z innymi dyscyplinami. Oczywiście numerem jeden jest w Austrii narciarstwo alpejskie. Ja jednak nieskromnie powiem, że w kraju jestem osobą bardzo rozpoznawalną. Stąd stawiałbym nasz sport wysoko w hierarchii, biorąc wspomniany aspekt jako punkt wyjścia.
Było o sporcie, teraz może słów kilka o tobie. Pamiętasz czas, kiedy zacząłeś być popularny?
Był to rok 2000, gdy otarłem się o Mistrzostwo Świata. Przegrałem je tak naprawdę różnicą jednego punktu. Aż tu pewnego dnia odebrałem telefon z Red Bulla i wtedy w dużej mierze dotarło do mnie, że ktoś dostrzega moje rezultaty. W tamtym czasie Red Bull kochał mocne, oparte na wysokiej adrenalinie sporty, a żużel na lodzie właśnie taki jest. Nieprzewidywalny i spektakularny.
W zeszłym roku mogliśmy oglądać Cię przy projekcie z Maxem Verstappenem i bolidem F1, w tym roku wziął w nim udział były zawodnik Moto GP i motocykl tej serii. Powiesz coś więcej o własnych wrażeniach?
FAT Ice Race, bo tak nazywa się ta impreza, odbyła się jakieś 10 kilometrów od mojego domu. Wypadła rewelacyjnie, a komplet publiczności bawił się świetnie. Przyjechał Dani Pedrosa, który na motocyklu KTM RC 16, z kolcami na oponach, jeździł po lodzie. Niestety tego dnia było bardzo ciepło. Stąd ja miałem duże problemy, żeby utrzymać się na moich cienkich oponach na rozpuszczonym już lodzie i śniegu. Stąd może nie udało się w pełni pościgać, ale Dani na pewno miał dużą radość. Mieliśmy wcześniej małe próby. Dałem mu kilka wskazówek, jak poruszać się na tego rodzaju oponach, ale on szybko wypracował swój własny styl i był w tym znakomity.
Na zdjęciach zauważyłam, że byli tam również przedstawiciele Formuły 1, np. Mark Webber, który jest dużym fanem speedwaya. Tobie bliżej jest do Moto GP jednak czy Formuły 1?
Jestem zdecydowanie bliżej Moto GP. W sezonie letnim oczywiście bywam na Grand Prix Austrii na Red Bull Ring, czy Misano w San Marino. Poza tym znam wielu zawodników od samego ich początku kariery takich jak Jack Miller czy Jorge Martin. Zawsze jednak, kiedy spotykamy się w paddocku, oni mówią mi, że nie są w stanie nawet oglądać tego sportu, który ja uprawiam. I to co ja robię jest dla nich wręcz niewyobrażalne.
To co twoim zdaniem ice speedway ma w sobie takiego niewyobrażalnego?
To bardzo indywidualny sport. Jest bardzo techniczny i bardzo drogi, nie tylko jeśli chodzi o silniki i cały sprzęt, ale nawet o możliwości trenowania. Żeby przygotować się do sezonu trzeba jechać na północ, zazwyczaj do Szwecji, gdzie mam 2600 kilometrów. Jedna taka podróż to około 800-900 euro. Ale tam mamy bardzo dobrą bazę treningową, chociaż w tym roku mieliśmy dużego pecha. Bardzo wcześnie spadł śnieg i pokrył jeziora, co nie dało możliwości trenowania na zamarzniętej tafli. Jednak organizator przygotował dla nas stadion i odbyliśmy jazdy próbne. Poza tym wziąłem udział w zawodach szwedzkiej Superligi, co też było dla mnie dobrym przetarciem. To jednak zdarzyło się już jakiś czas temu. Od czterech tygodni sporo czasu spędzamy w warsztacie i przygotowujemy motocykle pod imprezę w Sanoku.
Jeździsz już wiele lat. Jakie widzisz największe różnice pomiędzy tym jak ten sport wyglądał, kiedy zaczynałeś i jak wygląda on dziś?
Sam sport niewiele się zmienia. Jest w nim zawsze jedna i ta sama zasada, jeśli chcesz być najlepszy, musisz wygrywać. Z taką myślą startowałem w roku 2000, kiedy zdobyłem tytuł Wicemistrza Świata, identycznie było w 2008 roku, kiedy zdobyłem tytuł Mistrza Europy i taką samą myśl mam odnośnie roku 2023, kiedy po raz kolejny zostałem najlepszy na Starym Kontynencie. Poza tym największą różnicę widzę w prędkości motocykli. Z biegiem czasu mamy coraz lepszą technologię, która pozwala być coraz szybszym.
Myślisz czasem o przeszłości? Gdybyś mógł cofnąć czas zmieniłbyś coś?
Nic bym nie zmienił, robiłbym to samo co dotychczas. Ice speedway to niesamowity sport. Ta adrenalina, skala ryzyka i wysoka prędkość - na nic bym tego nie zamienił. Poza tym na nic nie jest za późno. Co roku biorę udział w zawodach upamiętniającym Ruperta Hollausa, legendarnego austriackiego zawodnika, gdzie ścigam się na moim szosowym motocyklu marki Yamaha. I to z całkiem dobrymi wynikami. Na spełnianie się i realizowanie pasji nigdy nie jest za późno.
To w takim razie zapytam Cię o przyszłość. Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Przepraszam, ale nie mogę odpowiedzieć ci na to pytanie. Zwyczajnie nie znam na nie odpowiedzi. Nie wiem co będzie jutro, za miesiąc, a co dopiero za 5 lat. Mam jednak nadzieję, że nadal będę żył i cieszył się zdrowiem. Poza tym zawsze myślę o najbliższej przyszłości i sportowych celach. Chcę obronić tytuł Mistrza Europy w Sanoku i na tym skupiam całą swoją energię.
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!