Kolacja, której nie było
05.11.2024 18:34Podkarpacie
(fot. JDK)
W Jasielskim Domu Kultury odbył się spektakl "Kolacja na cztery ręce".
Suto zastawiony stół, a przy nim dwóch geniuszy muzycznych: Jan Sebastian Bach i Fryderyk Händel. Tak mogłoby być, lecz w rzeczywistości nigdy do takiego spotkania nie doszło. Od czego jednak jest wyobraźnia, która pozwoliła Paulowi Barzowi, niemieckiemu autorowi i muzykologowi na stworzenie "Kolacji na cztery ręce". "Mögliche Begegnung" doczekała się w Polsce wielu wersji. Jedną z nich, w reżyserii Piotra Dąbrowskiego i z jego udziałem w roli mistrza Bacha, widzowie obejrzeli 28 października w Jasielskim Domu Kultury, w ramach XVI Jesiennych Spotkań z Teatrem.
- Spotkanie Jana Sebastiana Bacha i Jerzego Fryderyka Händla ma postać lekkiej komedii. Jan Sebastian Bach, wybitny kompozytor, kantor kościelny, bardzo biedny, bo na jego muzyce poznano się dopiero 90 lat później i to zupełnie przypadkowo, kiedy jeden ze znanych kompozytorów kupuje produkt spożywczy owinięty w partyturę Bacha. Fryderyk Händel był za to uznawany za wybitnego geniusza, pisał na zamówienie i żył ponad stan. Przed państwem "Kolacja na cztery ręce" - powiedziała Elwira Musiałowicz - Czech, dyrektor Jasielskiego Domu Kultury, zapraszając jednocześnie do obejrzenia spektaklu.
Akcja sztuki rozgrywa się w Hotelu Turyńskim w Lipsku w 1747 roku. Spotkanie muzyków, dwóch silnych osobowości, to starcie dwóch skrajnie różnych światów: uznanego, z sukcesami, wolnego i próżnego Händla oraz nieśmiałego, pokornego i zakompleksionego Bacha, kantora w kościele pw. Św. Tomasza w Lipsku. Obaj urodzeni w 1685 roku, bardzo dobrze nawzajem znają swoją twórczość i dla obydwu to ważne spotkanie, choć Jan Sebastian od lat o nie zabiegał, a Händel, nieco zazdrosny o talent kolegi po fachu, skutecznie go unikał. Jednak rozczarowany własnym krajem Saksończyk, ma świadomość, że jego sława dociera do Niemiec jedynie w niewielkim procencie, a niepowodzenia jego dzieł nawet w Londynie odbijają się szerokim echem.
Zaprasza więc Bacha na wystawną kolację, podczas której próbuje go przekonać o swoim geniuszu i bogactwie. Początkowo Bach, choć pewny wartości własnej muzyki, jest pod wrażeniem stylu życia Händla. Sam osiadły w Lipsku nigdy nie był za granicą, a za swoje genialne kompozycje nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy. Prowadzi skromne życie kościelnego kantora, mając na utrzymaniu liczną rodzinę. Jednak w przeciwieństwie do zamożnego Händla, sam wybiera sobie przyjaciół, jest niezależny od układów politycznych, a muzyka jest dla niego azylem. W trakcie - momentami - burzliwej rozmowy przewaga Fryderyka zaczyna topnieć. Okazuje się, że w głębi duszy boi się starości, samotności, utraty pozycji oraz tęskni za rodzinnym życiem, jakie prowadzi Bach.
Sztuka kończy się toastem za wspólny koncert…który - jak wiadomo - nigdy nie doszedł do skutku.
Obok Piotra Dąbrowskiego wystąpili: Mirosław Zbrojewicz (Fryderyk Händel) oraz Sławomir Popławski (Jan Krzysztof Schmidt).
- Spotkanie Jana Sebastiana Bacha i Jerzego Fryderyka Händla ma postać lekkiej komedii. Jan Sebastian Bach, wybitny kompozytor, kantor kościelny, bardzo biedny, bo na jego muzyce poznano się dopiero 90 lat później i to zupełnie przypadkowo, kiedy jeden ze znanych kompozytorów kupuje produkt spożywczy owinięty w partyturę Bacha. Fryderyk Händel był za to uznawany za wybitnego geniusza, pisał na zamówienie i żył ponad stan. Przed państwem "Kolacja na cztery ręce" - powiedziała Elwira Musiałowicz - Czech, dyrektor Jasielskiego Domu Kultury, zapraszając jednocześnie do obejrzenia spektaklu.
Akcja sztuki rozgrywa się w Hotelu Turyńskim w Lipsku w 1747 roku. Spotkanie muzyków, dwóch silnych osobowości, to starcie dwóch skrajnie różnych światów: uznanego, z sukcesami, wolnego i próżnego Händla oraz nieśmiałego, pokornego i zakompleksionego Bacha, kantora w kościele pw. Św. Tomasza w Lipsku. Obaj urodzeni w 1685 roku, bardzo dobrze nawzajem znają swoją twórczość i dla obydwu to ważne spotkanie, choć Jan Sebastian od lat o nie zabiegał, a Händel, nieco zazdrosny o talent kolegi po fachu, skutecznie go unikał. Jednak rozczarowany własnym krajem Saksończyk, ma świadomość, że jego sława dociera do Niemiec jedynie w niewielkim procencie, a niepowodzenia jego dzieł nawet w Londynie odbijają się szerokim echem.
Zaprasza więc Bacha na wystawną kolację, podczas której próbuje go przekonać o swoim geniuszu i bogactwie. Początkowo Bach, choć pewny wartości własnej muzyki, jest pod wrażeniem stylu życia Händla. Sam osiadły w Lipsku nigdy nie był za granicą, a za swoje genialne kompozycje nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy. Prowadzi skromne życie kościelnego kantora, mając na utrzymaniu liczną rodzinę. Jednak w przeciwieństwie do zamożnego Händla, sam wybiera sobie przyjaciół, jest niezależny od układów politycznych, a muzyka jest dla niego azylem. W trakcie - momentami - burzliwej rozmowy przewaga Fryderyka zaczyna topnieć. Okazuje się, że w głębi duszy boi się starości, samotności, utraty pozycji oraz tęskni za rodzinnym życiem, jakie prowadzi Bach.
Sztuka kończy się toastem za wspólny koncert…który - jak wiadomo - nigdy nie doszedł do skutku.
Obok Piotra Dąbrowskiego wystąpili: Mirosław Zbrojewicz (Fryderyk Händel) oraz Sławomir Popławski (Jan Krzysztof Schmidt).
Źródło: JDK
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!